poniedziałek, 16 stycznia 2012

Refleksja po Świętach ....

3 tygodnie temu było Boże Narodzenie. Tak bardzo czekałem na ten okres. Miałem nadzieje, że pojedziemy do mojego brata ciotecznego. Niestety, nie zdążył z remontem domu. Mieliśmy więc spędzić Święta u siebie. Nie planowaliśmy żadnych wyjść w Wigilię. Jednak nie u wszystkich chyba jesteśmy "czarnymi owcami". Zaprosiła nas siostra cioteczna mojej żonki i tak długo cisnęła, że w końcu przyjęliśmy jej zaproszenie. Prezenty kupiliśmy jeszcze w listopadzie. Półprodukty na wieczerzę również. Później, w grudniu patrzyliśmy z pewnym rozbawieniem na tłumy ludzi w hipermarketach (sądząc po ilości samochodów na parkingach przy sklepach). Nie było u nas żadnego ciśnienia. Na dwa dni przed Wigilią wziąłem urlop aby wspólnie przygotować się do Świąt Narodzenia Jezusa. Irytowało mnie w pracy podejście moich kolegów, którzy specjalnie nie brali urlopu przed Świętami aby nie kłopotać się o porządki w mieszkaniu i, jak to się mówi, przyjść na gotowe. Woleli "odpocząć" w pracy a w domu niech żona sprząta. Jeden z kolegów zamówił catering. Rozbawił mnie tym, ale też zaskoczył. Dla mnie Święta to nie tylko jakieś jedzenie i prezenty. Ja uwielbiam ogólną atmosferę przedświąteczną. Lubię włączyć po cichu kolędy i sobie sprzątać. Lubię zapach potraw, ciasta, całą tą krzątaninę przedświąteczną. Ale zamówienie gotowych dań???
Kolega ten ma 5-letną córeczkę. Wytłumaczyli oni ich córce, że nie ma mikołaja a prezenty kupują rodzice i dziadkowie. Trochę to smutne.
Mój dwunastoletni teraz synek powiedział mi kiedyś, że wie o tym, iż prezenty kupują rodzice. Powiedziałem mu wtedy (trochę w żartach), że jeżeli przestanie wierzyć w mikołaja, to koniec z prezentami. Do dziś d niego wierzy (a przynajmniej tak mówi).
W Wigilię wysłałem SMS-a do mojego brata rodzonego. Życzyłem mu, aby był szczęśliwy. Po prostu szczęśliwy. Sprawił mi on w przeszłości dużo przykrości (opisałem to obszernie wcześniej), ale ja życzę mu dobrze. Traktuję go jako osobę chorą. We wrześniu minął rok od czasu kiedy przestał pić. Przynajmniej wiem że nie pił w okresie od połowy września 2010 do końca czerwca 2011 roku, bo był wtedy w ośrodku zamkniętym. Co później - nie wiem. Wiem natomiast, że ma kogoś. Chce sobie życie ułożyć - powiedzmy - na nowo. Ma do tego prawo, jest przecież dorosły (ma 38 lat). Tylko irytują mnie te jego SMS-y. SMS na święta - OK, ale drugi na nowy rok brzmiał: "Wszystkiego dobrego w nowym roku, uśmiechu na twarzy, szczęścia, zdrowia, i dużo kasy życzy Tomek i Kasia". Niby wszystko OK, ale: uśmiechu? zdrowia? szczęścia? dużo kasy? I jeszcze jakaś Kasia, której nie znam. Przecież zerwał ze mną kontakt, bo wg niego okradłem go. Napisał mi rok temu w liście, że nie ma zamiaru i nie chce utrzymywać ze mną żadnych kontaktów i do dziś tego nie odwołał. Obsmarował mnie przed całą rodziną. Odpisałem mu jednak tak: "Dziękuję za życzenia, chociaż nie ukrywam że że zaskakują mnie Twoje słowa. Z mojej strony również życzę Tobie i Twojej Kasi (której nie znam) Szczęśliwego Nowego 2012 Roku !!!" Może dotarło do niego, że to nie ja go okradłem, tylko to On chciał mnie oszukać. Może ma świadomość tego, że przez lata okradał naszego ojca (mam historię rachunku taty z kilku lat, więc piszę fakty - to nie jest ocena). Może chciałby odnowić kontakty? Może boi się, że powiem przy jego nowej partnerce coś, co popsuje ich relacje? Nie musi. Moje drzwi są dla niego zawsze otwarte jeśli przyjdzie trzeźwy. Trafiła mi się fajna grupa DDA i terapeutka, której zaufałem. Tu pozbyłem się odruchu oceniania, krytykowania, czy też dawania rad, a przynajmniej panuję nad tym - myślę - dość dobrze. Obecnych uczuć: żalu do niego o całą sytuację, przykrości którą mi sprawił nie chcę odsuwać od siebie, bo teraz wiem, że to niemożliwe. Dałem temu czas aż same przyschną i "pokryją się kurzem". Pojawiło się jednak nowe uczucie: współczucie do brata. Jednak jest alkoholikiem i dodatkowo DDA, stracił dużo: rozwód i córka, która mieszka z matką w innym mieście. Martwi mnie jednak ta jego zawziętość. Ale się nie nakręcam. Mam inne cele: moja rodzina. Terapia DDA dobiega końca - szkoda. Będzie mi jej brakowało. No i przede wszystkim grupy, z którą uczęszczałem. Wiem o uczestnikach terapii dużo więcej, niż otoczenie w którym Oni żyją. Tak samo grupa wie o mnie więcej niż moja rodzina (może poza żonką, której ufam). Dowiedziałem się również wielu rzeczy o sobie, bardziej poznałem siebie. Teraz myślę, że to ciekawe. Obce zupełnie do niedawna osoby wiedzą o mnie więcej niż wydawałoby się najbliżsi. Bardzo chciałbym utrzymać z nimi jakiś kontakt. Zobaczymy co życie pokaże.
W te święta postanowiłem odnowić kontakt z rodziną od strony taty, która mieszka w pobliżu Krakowa. Widziałem się z nimi cztery razy. Pierwszy raz jako 14-latek. Chrześniaczka taty (jego siostra cioteczna) wychodziła za mąż. Pamiętam ją jako przepiękną pannę młodą i byłem strasznie dumny z tego. Jej męża również pamiętam jako bardzo serdecznego człowieka. Za drugim razem jej rodzice odwiedzili naszych rodziców (to było jeszcze przed moimi studiami (czyli początek lat 90-tych). Potem widziałem jej rodziców i jej brata Maćka na pogrzebie mojego dziadka w 1996r. Pamiętam jak Maciek prosił mnie, abym odwiedził ich i było to naprawdę szczere. Byłem wtedy na 5-tym roku studiów a rok później ożeniłem się i nie odwiedziłem ich. Ostatni raz widziałem chrześniaczkę taty, kiedy przyjechała na jego pogrzeb (3 lata temu). Pamiętam, jak wtedy ujęła mnie pod rękę i długo szliśmy rozmawiając. Była bardzo autentyczna. Ponowiła zaproszenie. Bardzo ujęła mnie tym swoim zachowaniem. Chciałem podtrzymać z nią kontakt. Niestety, nie wziąłem numeru telefonu. Po ponad roku poprosiłem brata, aby dał mi do niej numer, ale wywinął się i nie otrzymałem go. Ja jednak nie poddaję się łatwo. Dostałem numer od jego żony (obecnie byłej żony). No i zacząłem odwlekać moment kontaktu z chrześniaczką taty. Tuż po ostatnich wakacjach - we wrześniu 2011r dowiedziałem się na grupie DDA, że mamy przygotować Genogram, czyli psychologiczną mapę relacji w rodzinie. Jest to coś w rodzaju drzewa genealogicznego. Znowu powróciły myśli o odnowieniu kontaktów z rodziną spod Krakowa. Na święta wysłałem SMS-s z życzeniami i obietnicą że przedzwonię po Świętach. Rozpoczął się pełen niepokoju czas oczekiwania na odpowiedź. W końcu nadeszła i byłem wręcz w euforii. Po Nowym Roku przedzwoniłem i teraz szykuję się do wysłania kilku zdjęć mojej fajnej rodzinki. Coś się rozpoczęło i chyba to też zawdzięczam temu, że chodzę na grupę DDA. Patrzę z nadzieją w przyszłość......