wtorek, 17 października 2017

lata: 2015 - 2017

c.d.
Ale nie umartwiam się :-)
Sytuacja z bratem, to w końcu jakiś epizod w moim życiu. Radość życia czerpię z innych rzeczy - przede wszystkim myślę tu o rodzinie i trójce dzieci.
Poza tym, jak widać z poprzedniego postu, w roku 2015 nie miałem zbyt dużo do czynienia z bratem. Dużo zmieniło się w grudniu 2015 r. ale o tym za chwilę. Wiedziałem jedno: poczucia winy już brat we mnie nie wzbudzi, a sobie na głowę nie pozwolę mu wejść.
Pomyślałem - a może zrobić coś w końcu dla siebie?
W październiku 2015r. zapisałem się na Krav-magę. Od jakiegoś czasu myślałem, aby zacząć coś trenować i ostatecznie wybrałem. Jest to bardzo skuteczna samoobrona. Nieraz potem usłyszałem, że Krav-maga jest bardzo agresywnym sportem. Zawsze wtedy mówiłem i mówię teraz, że agresywny jest ZAWSZE agresor. Obrona musi być po prostu skuteczna!!!
Zaraz po rozpoczęciu treningów poczułem, że tego potrzebowałem. Wróciła kondycja, nabrałem siły i pewności siebie.
 Na święta Bożego Narodzenia 2015 postąpiłem inaczej jeśli chodzi o brata. Mianowicie przedzwoniłem do Niego. O dziwo - odebrał ale nie było u mnie euforii, obawy, niepokoju. Może już nie zależało mi na wznowieniu kontaktów z nim a telefon wykonałem machinalnie. Złożyłem mu życzenia i - jak zwykle - zaproponowałem mu spotkanie będąc pewny że odmówi. O dziwo nie odmówił. Powiedział że porozmawia ze swoją partnerką. Potem wysłał mi SMS-a z życzeniami Wigilijnymi, w którym napisał, że skontaktuje się ze mną i umówimy się.
Tak sobie po prostu stwierdził, że może tym razem spotka się ze mną bo taką ma zachciankę, a ja miałem od razu jak piesek wykonać tę jego zachciankę. Ja wcześniej - można powiedzieć - żebrałem o spotkanie z nim od 2011 roku, czyli prawie 5 lat. Kierowała mną jednak ciekawość, jak to się odbędzie. Co z tego spotkania wyniknie.
Ostatecznie do spotkania z jego nową rodziną doszło 2-go stycznia 2016 r. w naszym mieszkaniu. Było dosyć sztucznie, co było w sumie zrozumiałe, ale relacje były poprawne. Nie było ani jednego słowa odnośnie naszych zaszłości.
Za to kilka dni później gruchnęła wiadomość, że jego partnerka wyrzuciła go z domu.
 Szedłem wtedy na trening, gdy brat do mnie przedzwonił. Odebrałem oczywiście i brat powiedział mi o tym. Okazało się później że wypił sobie (powiedział potem, że niedużo) i po kłótni jego towarzyszka wyrzuciła go z domu. Dosłownie - wieczorem wyprosiła go z domu i tyle. Nadmienię że styczeń 2016 r. był BARDZO mroźny (w nocy ok. -20 stopni). Tą pierwszą noc pozwoliła mu więc spać w piwnicy, a następnego dnia spakowała go w dwie walizki i oddając mu je zapowiedziała mu, że oczekuje alimentów na ich córkę.
Na drugi dzień po tym jak brat opuścił mieszkanie, przedzwoniła do mnie moja ciocia (siostra rodzona mojej mamy, o której pisałem wcześniej dosyć szczegółowo). Była bardzo oburzona że brat został wyrzucony z mieszkania. Z automatu winą obarczyła partnerkę brata. Ja jednak mocno dystansowałem się od tej sprawy (nie wiedziałem jeszcze wtedy, że powodem był alkohol, chociaż przeczuwałem to). Mówiłem cioci, że nie znam sytuacji i nie wiem kto zawinił. Na to ciocia powiedziała że ona zna sytuację bo rozmawiała z bratem i z jego partnerką. Nie interesowała mnie jednak jej ocena sytuacji. Mówiła mi, że jego Kasia bardzo krzyczała, że to koniec i że brat będzie musiał płacić alimenty na ich córkę. Ja stwierdziłem, że skoro ma z nią córkę, to po rozstaniu jest oczywiste, że alimenty jej się należą, zwłaszcza jeśli okaże się, że brat zawinił. Potem okazało się że pamiętnego wieczora wypił sobie i dlatego "wyleciał" z mieszkania. Po tym, jak usłyszałem o alkoholu, zdecydowanie ustawiłem się po stronie partnerki brata i powiedziałem cioci że z chęcią pomógłbym jej spakować brata, bo to brat postąpił haniebnie. Dziecku niepotrzebny jest czynny alkoholik. Ciocię to mocno zirytowało ale zdania nie zmieniłem i byłem spokojny. Nie dałem się zmanipulować.
Brat szybko znalazł stancję. Po ok. 2 - 3 miesiącach pod pewnymi warunkami pozwoliła mu z powrotem wprowadzić się. Byłem zaskoczony ale w sumie to jej życie. Jest dorosła i zrobiła co uważała. Krótko po jego powrocie, w maju 2016 r. (konkretnie 21 maja) dostaliśmy zaproszenie do ich (jej) mieszkania.
Jak podczas naszej wizyty u nich brat za którymś razem wyszedł na balkon zapalić, to poszedłem za nim i spytałem go wprost czy zechciałby porozmawiać ze mną o tym co było w przeszłości. Powiedział że nie, że teraz to już nie ma sensu.
Zaakceptowałem to - i jak się później okazało - nie była to dobra decyzja.
Po tym spotkaniu do końca roku nie kontaktowaliśmy się ze sobą. Wymieniliśmy ze sobą życzenia Wigilijne. Potem w lutym 2017 rozmawialiśmy ze sobą telefonicznie, ale nie były to sprawy istotne. Kolejnego SMS-a wysłałem na Wielkanoc a w odezwie Oni zaprosili nas do siebie w Lany Poniedziałek. Relacje były coraz normalniejsze. Brat wcześniej stwierdził, że nie ma sensu rozmawiać o naszej przeszłości a ja to zaakceptowałem. W lipcu (2017 r.) brat miał 43-cie urodziny. Postanowiliśmy z żonką odwiedzić go z tej okazji. Była u niego również jego starsza córka z pierwszego małżeństwa a moja chrześniaczka. Nadmienię, że 18-go sierpnia kończyła Ona 18 lat. Ja o tym oczywiście wiedziałem, natomiast brat chyba obawiał się, iż zapomniałem że zbliża się jej 18-ka. Trzy razy mi to przypominał przy wszystkich (również przy mojej chrześniaczce) aż w końcu zirytowałem się i odpowiedziałem że pamiętam jej datę urodzin i wiem o tych ważnych urodzinach. Brat zapowiedział więc przy niej, że zorganizują jej w sierpniu urodziny na które nas zaproszą. Ucieszyłem się i odpowiedziałem że czekam na zaproszenie i że z chęcią przyjdę.
Potem wydarzyło się coś, czego nie przewidziałem....
Na początek troszkę historii...
Od narodzin chrześniaczki Pauli brat ze swoją byłą żoną sprawiał, że miałem z nią utrudniony kontakt w momencie, kiedy miałem do nich przyjechać. Na urodziny: 1-sze do 5-tych wprawdzie zawsze byłem zapraszany, ale również ZAWSZE było to w niedzielę na 18-tą, czasem na 19-tą. Mieszkałem w miejscowości oddalonej od brata o około 60 km, nie miałem wtedy samochodu. A najważniejsze było to, że miałem synka młodszego o prawie 5 miesięcy od Pauli. Więc fakty były takie: urodziny Pauli powiedzmy o 18-tej, ostatni pociąg powrotny o ok. 20:15. Z małym dzieckiem nie decydowaliśmy się wracać tak późno, a następnego dnia szedłem na 6-tą rano do pracy. Nie jeździliśmy więc do niej, ale zawsze prosiłem go, aby zorganizował urodziny w sobotę, albo chociaż wcześniej w niedzielę. Jak "grochem o ścianę". Okazało się, że brat specjalnie tak planował urodziny, abym nie dał rady przyjechać - oczywiście nie przyznawał się do tego. Pół roku przed 6-mi urodzinami chrześniaczki kupiliśmy samochód i cieszyłem się że w końcu do niej przyjadę. No niestety na 6-te i późniejsze urodziny już nie byłem zapraszany. Po co osoba niepijąca na imprezie, gdzie się pije....
A więc wracając do 18-tych urodzin mojej chrześniaczki - nadszedł w końcu jej dzień urodzin a ja nadal czekałem na obiecane zaproszenie. Prezent już miałem. Z życzeniami czekałem do przyjęcia urodzinowego. Chciałem złożyć jej takie bardziej uroczyste życzenia stojąc przed nią, więc nie dzwoniłem. Brat jednak nie dotrzymał słowa i nie zrobił 18-tych urodzin swojej córce jak obiecał. Mało tego, 9 dni później brat znowu - po tak długim czasie - syknął jadem.
Muszę złożyć SMS-y więc niedługo się odezwę...

niedziela, 15 października 2017

Kolejne huśtawki (lata: 2014 - 2015)

c.d.
Ostatecznie listu nie napisałem...
Za to brat chwilę po ostatnim SMS-ie wysłał kolejnego zaczepnego:
"Witaj. Myślałem ze Dasz jakaś odpowiedz skoro tak bardzo chcesz żeby było między nami Dobrze."
Zaraz potem miałem urodziny i jak gdyby nic wysłał mi życzenia.
Kolejnego SMS-a dostałem nieco ponad 4 miesiące później (w styczniu 2014 r.) z życzeniami imieninowymi.
I kolejnego z nowym numerem telefonu.
Piszę o wydarzeniach sprzed prawie czerech lat ale pamiętam je, jakby to było wczoraj. Dodatkowo mam pełne archiwum SMS-ów od brata, z którego również korzystam pisząc tego posta.
Po otrzymaniu tak rozbieżnych informacji znowu nerw mnie chwycił i odpisałem mu:
"Witaj bracie, zaskakujesz mnie swoimi SMS-ami. Z jednej strony nazywasz mnie złodziejem i traktujesz mnie jak złodzieja, z drugiej życzysz mi szczęścia, pogody ducha i miłości. Określ się proszę. Ja z Tobą chce kontaktu ale Ty to ciągle odrzucasz. Próbujesz poruszać temat już dawno przeze mnie zamknięty. Nic Ci nie jestem winny. Mimo wszystko dziękuję za te numery tel. i życzę Ci abyś był szczęśliwy. A na kontakt i spotkanie z Tobą cały czas czekam."
No i jego typowa SMS-ówka:
"Dużo myślałem. Dla Ciebie sprawa jest zamknięta. Dla mnie nie. Tu już nie chodzi o pieniądze! Więc już nie będę pisał do Ciebie. Teraz się właśnie określiłem."
Nigdy nie napisał, że nie uważa mnie za złodzieja. NIGDY!!!
Potem od stycznia 2014 r. w zasadzie nie miałem z bratem kontaktu i żyłem sobie w spokoju. Próbowałem dzwonić do niego na urodziny, imieniny i Wigilię 2014 r. ale nie odbierał telefonów. Na Nowy Rok 2014/2015 wysłał mi MMS-a, ale ja nie miałem wtedy pakietu internetowego i nie mogłem tego MMS-a odebrać
Oto moja korespondencja z nim:
2015-styczeń
Ja:
Hej, szczęśliwego Nowego Roku! Wysłałeś mi MMS-a , a ja mam problem z odbiorem takich wiadomości. Próbowałem oddzwonić ale nie odbierasz ode mnie telefonów. Tak było przy Twoich urodzinach, imieninach, Wigilii. Może zaczniesz odbierać telefony ode mnie? Pozdrawiam
Brat:
Cześć. Nie odebrałem tel w urodziny bo bylem na wczasach za granica. W imieniny to nie miałem tel. A w wigilie i wczoraj nie odebrałem bo......! Hm. Bo w 2010 dwa razy nie odebrałem tel i podniosłem "kare". Dlatego myślę ze nie będę odbierał od Ciebie telefonów bo trzymam się tej "kary". Dla Ciebie to jest zamknięty temat. Dla mnie nie. Jeśli u Ciebie kasa bierze górę niż rodzina to rozumiem to. Twoje życie Twoje wybory. Ja myślę inaczej. Mam dużo dylematów i uciech z którymi chciałbym z Tobą porozmawiać. Ale nie potrafię. Wybacz. Mi już w sumie zbytnio nie zależy na tych pieniądzach i nie liczę już nawet na nie, chodzi mi o Twoje zachowanie w jaki sposób postąpiłeś ze mną. Nie będę pisał więcej bo nie chce być niemiły.
Ja:
Jeśli chcesz mi coś powiedzieć to po prostu spotkajmy się. SMS-em niczego nie rozwiążemy. Ty powiedziałeś wiele slow, ja powiedziałem wiele slow. Jedynym rozwiązaniem jest rozmowa - najlepiej w cztery oczy - w czasie której zdecydujemy czy damy rade dogadać się ze sobą, czy zrywamy kontakty.
Jeszcze jedno, nie ukarzesz mnie, jeśli nie zdecydujesz się na to spotkanie. Zycie jest tak krótkie że nie warto tracić czasu na takie rzeczy, bo nie wiadomo co nas jutro spotka. Ja Ciebie zawsze będę kochał!!!

Kiedy może - kąsa. Nie spotka się, nie wytłumaczy merytorycznie swoich racji tylko z podkulonym ogonem śle swoje beznadziejne SMS-y. Jest zupełnie niereformowalny. Ja do niego ciągle z otwartymi rękami a on.... proszę bardzo - kolejne SMS-y:

2015-czerwiec
Brat:
Fajnie to tak nie mieć brata ? A to za te marne grosze! Może daj sygnał dla swojej chrześniaczki Bo Paula nie wie o Twoim istnieniu 
Ja:
Poczytaj moje wcześniejsze SMS-Y a potem mniej pretensje. To Ty mnie w końcu olałes. Ja ciągle jestem otwarty na spotkanie. SMS-AMI takich spraw nie będę załatwiał.
Brat:
Czytałem. Paula się pyta o Ciebie ale ja jej mowie ze nie mam brata Ze wybrał kasę Bez odzewu 
Ja:
Ty moralny człowieku, niedobrze mi jak czytam te Twoje żałosne próby wzbudzenia we mnie poczucia winy. Tyle razy oskarżałeś mnie, obrażałeś,  pomawiałeś, oczerniałeś i uważasz ze jesteś w porządku? To ja powinienem żądać przeprosin. Proponuję jednak spotkanie. A Ty co - tylko SMS-Y jałowe wysyłasz. Teraz Paulą się zasłaniasz. To żałosne. A może dla odmiany spotkamy się. Może w końcu odważysz się. Nie bój się - nie przyniosę ze sobą historii rachunku ojca aby prawdą Cię nie kolić. Piłka jest ciągle po Twojej stronie. Zachowaj się w końcu jak facet!

Istna ruletka. Oczywiście nie odpowiedział ...
Ja natomiast jak gdyby nigdy nic wysłałem mu życzenia:

2015-Wrzesień
Ja:
Wszystkiego najlepszego z okazji imienin, zdrowia, miłości, pogody ducha i optymizmu!!! ☺

Podziękował, a następnie:

Brat:
Jeszcze raz dziękuję. Nie napisałem Ci życzeń na Twoje urodziny bo Ty mi nie wysłałeś na moje i pisałeś na Wielkanoc ze dość kontaktu. Ale dziękuję i pozdrawiam 
Ja:
Nie mam żadnego SMS-a z okolic Wielkanocy. Poza tym  nigdy nie napisałem że nie chcę z Tobą mieć kontaktu. Ja ciągle wyciągam rękę do Ciebie a to Ty ją ciągle odtrącasz. W lipcu miałem swoją kumulację problemów i po prostu zapomniałem. Sorki. Pozdrawiam
Brat:
No ja mam ale mniejsza o większość. To szczegół.  Bardzo mocno biorę pod uwagę spotkanie ale moze jeszcze nie teraz 
Ja:
Spoko, ja ciągle i nieustannie czekam.

Jak zwykle - on we mnie kwasem, a ja z wyciągniętą ręką. To już zaczęło być idiotyczne - te moje próby kontaktu ...
Oczywiście nie było żadnego SMS-a ode mnie, że nie chcę już kontaktów z bratem. Jak pisałem wcześniej - mam pełne archiwum SMS-ów od i do niego.
Spisując to wszystko, cytując SMS-y i dodając komentarze robię to po to aby mieć jakieś archiwum, jakąś pamiątkę tego co się działo w przeszłości m. in. między mną i bratem. On bardzo zakłamuje historię, a czytając te zapiski będę mógł przypomnieć sobie te przykre, ale w końcu prawdziwe fakty i chwile z tamtego okresu.
Brat ZAWSZE był i jest roszczeniowy. Kiedy chce "jeździ" po mnie. Nie dobiera słów tylko wypuszcza jadowite SMS-y, które zatruwają tę więź braterską, którą nadal na tamtą chwilę czułem do Niego. Miałem jednak coraz mniej siły, coraz mniejszą ochotę na to, aby odnowić nasze relacje. Całkowicie straciłem do Niego zaufanie. Mam swój honor, a On naciągnął go do granic możliwości.
(c.d. w kolejnym poście)