sobota, 24 marca 2012

To takie typowe ...

Bardzo nurtowało mnie, jak przebiegła wizyta brata u rodziny (opisane w poprzednim poście). Przedzwoniłem więc, ale trzy dni później - w środę. Wujek powiedział mi, że rodzinka przygotowała się, zrobili dobry obiad i czekali, czekali, czekali, czekali (hehe), czekali - i nic!!! Nie pojawił się, nie przedzwonił, nie wysłał SMS-a, nic. Późnym popołudniem wujek w końcu poprosił swoją córkę (dorosłą już kobietę), aby przedzwoniła do mojego brata, bo może coś się stało, ale Ona powiedziała, że nie ma mowy. Chyba była mocno poirytowana. A mój brat .... - nie odezwał się ani w niedzielę, ani w poniedziałek, a we wtorek. Ja, jak nadmieniłem, dzwoniłem w środę. Odpowiedziałem wtedy, że rozumiem jego córkę bo też uważam, że zachował się nieodpowiedzialnie. Potem pożegnaliśmy się i .... ok pól godziny później miałem telefon od wujka. Nie zdążyłem odebrać, więc oddzwoniłem. Okazało się, że wujek po moim telefonie znowu zaniepokoił się o mojego brata. Poprosił znowu swoją córkę aby się z nim skontaktowała. Jej odpowiedź była niesamowita: odpowiedziała że nie będzie dzwonić do niego i jak chce to niech sam zadzwoni. I wujek zadzwonił. I dodzwonił się. I co usłyszał..., usłyszał że mój brat jest w innym miejscu niż to, w którym mówił że jest. I że nie nie dał rady przyjechać, bo miał - hm - daleko. Ale wujek ucieszył się, że nic mu nie jest i odczułem, że uspokoił się. I dobrze, bo jest to starszy już człowiek (po 80-tce).
Chodziło mi jednak po głowie pytanie, dlaczego nie odwiedził rodziny? Może dowiedział się że odnowiłem kontakty z nią i nie będzie mógł kłamać bo nie wie ile im przekazałem (ja im nic oczywiście nie przekazywałem).

A może wypił? W końcu delegacja, koledzy, jedno piwo przecież nie zaszkodzi...

Głównym jednak uczuciem było rozbawienie i współczucie dla tej rodziny, nie dla brata. Zaimponowali mi. Już teraz chciałbym ich zobaczyć, ale pocieszam się że wakacje coraz bliżej.

sobota, 17 marca 2012

Drobne sprawy ...

Jest sobota, hmm, a właściwie niedziela, bo na zegarku jest 0:02.
18-ty marca 2012r. 3 lata temu odszedł mój tata. Na dziś z tej smutnej okazji zamówiłem mszę św. za dusze rodziców w kościele. Ale do rzeczy.
W sobotę miałem telefon od rodziny, z którą odnowiłem kontakt (mieszkają oni koło Krakowa). Okazało się że mój brat jest w delegacji na południu Polski i planuje dziś do nich zajechać. W rozmowie telefonicznej wujek, który z nim rozmawiał, zapytał Go, czy ma ze mną jakiś kontakt. Brat powiedział, że wysłał mi kilka SMS-ów (na moje urodziny, na święta), ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Nie ukrywam, że pojawiło się u mnie uczucie złości. Na każdego SMS-a odpisałem, a na ostatnie święta (Wigilia) pierwszy wysłałem mu życzenia. Tak też im odpowiedziałem. Na to oni, że chcieli tylko wiedzieć czy brat mówił prawdę. Brat nie wie, że odnowiłem kontakty z tą rodziną i ciekawy jestem, jak będzie przebiegała ich dzisiejsza rozmowa. Powiedział im również, że zaręczył się i planuje ślub.
I chyba dobrze. Niech sobie układa życie. Tylko oby nie skrzywdził swojej przyszłej żony. Moja nowa rodzinka z południa Polski mówi, że brat sprawia wrażenie zagubionego i podejrzewają, że chciałby ze mną odnowić kontakty.
Wyjaśniłem im, że brat sprawił mi w ostatnim okresie dużo przykrości ale w każdej chwili jestem gotowy na spotkanie z nim, pod warunkiem, że będzie trzeźwy. Wieczorem przedzwonię i dopytam się, jak przebiegło spotkanie.
Jestem spokojny bo oni wiedzą, że brat jest uzależniony i również mają wśród swoich znajomych rodziny, w których są osoby uzależnione.
Poza tym ta sprawa w ogóle mnie nie poruszyła - stąd chyba ten spokój. Nie siedzę, nie myślę o tym nieustannie. Nie mam poczucia winy. To bardzo budujące i czuję, że terapia, którą przeszedłem pomogła i pomaga mi w dalszym ciągu. No, jest godz. 0:35 więc pora kończyć. Fajne to uczucie - być spokojnym.....