Bardzo nurtowało mnie, jak przebiegła wizyta brata u rodziny (opisane w poprzednim poście). Przedzwoniłem więc, ale trzy dni później - w środę. Wujek powiedział mi, że rodzinka przygotowała się, zrobili dobry obiad i czekali, czekali, czekali, czekali (hehe), czekali - i nic!!! Nie pojawił się, nie przedzwonił, nie wysłał SMS-a, nic. Późnym popołudniem wujek w końcu poprosił swoją córkę (dorosłą już kobietę), aby przedzwoniła do mojego brata, bo może coś się stało, ale Ona powiedziała, że nie ma mowy. Chyba była mocno poirytowana. A mój brat .... - nie odezwał się ani w niedzielę, ani w poniedziałek, a we wtorek. Ja, jak nadmieniłem, dzwoniłem w środę. Odpowiedziałem wtedy, że rozumiem jego córkę bo też uważam, że zachował się nieodpowiedzialnie. Potem pożegnaliśmy się i .... ok pól godziny później miałem telefon od wujka. Nie zdążyłem odebrać, więc oddzwoniłem. Okazało się, że wujek po moim telefonie znowu zaniepokoił się o mojego brata. Poprosił znowu swoją córkę aby się z nim skontaktowała. Jej odpowiedź była niesamowita: odpowiedziała że nie będzie dzwonić do niego i jak chce to niech sam zadzwoni. I wujek zadzwonił. I dodzwonił się. I co usłyszał..., usłyszał że mój brat jest w innym miejscu niż to, w którym mówił że jest. I że nie nie dał rady przyjechać, bo miał - hm - daleko. Ale wujek ucieszył się, że nic mu nie jest i odczułem, że uspokoił się. I dobrze, bo jest to starszy już człowiek (po 80-tce).
Chodziło mi jednak po głowie pytanie, dlaczego nie odwiedził rodziny? Może dowiedział się że odnowiłem kontakty z nią i nie będzie mógł kłamać bo nie wie ile im przekazałem (ja im nic oczywiście nie przekazywałem).
A może wypił? W końcu delegacja, koledzy, jedno piwo przecież nie zaszkodzi...
Głównym jednak uczuciem było rozbawienie i współczucie dla tej rodziny, nie dla brata. Zaimponowali mi. Już teraz chciałbym ich zobaczyć, ale pocieszam się że wakacje coraz bliżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz