Coś nietęgo z moją mobilizacją, skoro odzywam się ponownie
po niespełna roku. Zastanawiałem się nawet, dlaczego nic nie pisałem, i
dlaczego nagle teraz ponownie poczułem potrzebę popisania. Powód jest prosty.
Spokój. Spokój i tylko typowe problemy życia codziennego.
W styczniu 2013 spotkałem się ze starszą córką brata (moją
chrześniaczką). Jego córka chciała mnie odwiedzić i brat poinformował mnie
wtedy o tym SMS-em. Pojechałem po nią i spędziłem z nią
trochę czasu w moim mieszkaniu. Potem brat ją odebrał.
Później brat tylko raz próbował dać mi do zrozumienia, że
dalej ma mi za złe to jak załatwiona została sprawa spadku po naszych
rodzicach. Po krótce to opiszę:
11-go września 1012 urodziła mu się córeczka (Amelka). Jest
to owoc nowego związku, w którym jest
mój brat. O narodzinach poinformował mnie oczywiście swoim nieśmiertelnym SMS-em. Pojawił się u mnie
wtedy jakiś niepokój, bo to dzieciątko od początku będzie w związku, w którym
rodzic jest alkoholikiem – alkoholikiem który nie uczęszcza na terapię AA. Ale
cóż, świata nie zbawię….
Przed Wielkanocą 2013 dostaliśmy od brata zaproszenie na
chrzest jego córki. Pomyślałem, że może coś się zacznie… Może podejdziemy w
końcu do sprawy jak dorośli ludzie. Zaproszenie było na 7-go kwietnia 2013. W tym
dniu, w trakcie ubierania dzieci moja córeczka powiedziała, że jest jej ciepło
w oczy. Okazało się, że ma gorączkę ponad 38⁰C. Krótka rozmowa z żonką i
postanowiliśmy, że sam pojadę aby nie zarazić jego Amelki. Na miejscu okazało
się, że przyjechała ciocia (siostra rodzona mojej mamy, o której wcześniej
pisałem) i wujek (A) ze swoją żoną, ten który wcześniej w październiku 2010r.
odwiózł brata do ośrodka, plus oczywiście liczna rodzina ze strony jego nowej
towarzyszki życia. Powiedziałem dlaczego sam przyjechałem i myślałem że wszyscy
to zrozumieli (jak się potem okazało wszyscy poza moim bratem, co opiszę
później). Wujek jeszcze przed mszą wziął mnie na bok i dużo mi o moim bracie
powiedział. Powiedział to, co podejrzewałem, czyli że po wyjściu z ośrodka
zajął się bratem i pomógł mu znaleźć pracę. Brat jak poczuł „twardy grunt” pod
nogami, to zaczął pokazywać rogi. Zbywał jego rady odnośnie pójścia na terapię
AA i na koniec brat dał wyraźnie wujkowi do zrozumienia, że sam będzie dalej
decydował o swoim życiu i że wujek nie jest potrzebny (jakby to ująć: Kali
zrobił swoje, Kali może odejść). Wujek powiedział mi również, że jak brat poznał
dziewczynę przez internet i koniec końców zamieszkał u niej, to nie mógł w
ogóle już do niego dotrzeć. Wujek zdziwił się mocno, że brat mnie zaprosił, bo
jego zdaniem (moim zresztą również) powinniśmy sobie na początek wszystko
wyjaśnić. Ja mu oczywiście przytaknąłem, ale powiedziałem mu wtedy, że może On
również zaczyna szukać kontaktu ze mną…
Po mszy zaproszeni zostaliśmy na poczęstunek. Zapytałem brata
czy naprawdę chce, abym pojawił się na tym poczęstunku. Odpowiedział, że tak.
Pojechałem więc. Nic szczególnego nie pojawiło się w trakcie poczęstunku.
Dopiero po wszystkim jego Kasia powiedziała mi, że z chęcią spotkałaby się z
moją rodziną. Powiedziałem jej, że zobaczę co na to mój brat. I cóż, podszedłem
do niego i zapytałem go, czy coś się rozpocznie między nami. Powiedział, że nie
chce tego, że nie chce jeszcze wchodzić w żadne relacje ze mną. Odpowiedziałem
mu, że jak uważa, oraz że nie rozumiem, po co mnie zaprosił – po czym
odszedłem. Następnie przekazałem wujkowi
i cioci (siostrze mojej mamy) wynik mojej krótkiej i żenującej rozmowy z bratem
– czyli to że brat nie chce utrzymywać ze mną żadnych kontaktów i wyszedłem z
lokalu. Zacząłem współczuć jego nowej towarzyszce życia i ich córeczce, bo
zawziętość brata jest niesamowita. Jak bardzo tkwi On wciąż w tej swojej iluzji
zaprzeczeń, jeszcze z silną motywacją do tego aby nie pić – ale bez żadnej
terapii. A przecież jest alkoholikiem i dodatkowo DDA.
Ponowny spokój do wakacji. W wakacje 2013r. wybraliśmy się na
południe Polski do mojej rodziny od strony ojca. Mieszka tam brat rodzony
mojego dziadka (81 lat) z żoną (71 lat), oraz dwójka ich dzieci (córka i syn),
już dorosłych i w swoich związkach, a więc:
- córka (starsza), która jest chrześniaczką mojego ojca. Ma
męża i dorosłą córkę która mieszka w Anglii.
- syn, który ma żonę i trójkę dzieci
Brat mojego dziadka jest romantykiem, osobą, która
przywiązuje bardzo dużą wagę do rodziny, do swoich korzeni. Bardzo bolała go
sytuacja pomiędzy mną i moim bratem. Nie rozumiał jak do tego mogło dojść. Mnie
osobiście zdziwiło, że wujek wie o relacji między mną i moim bratem. Czyli
zostałem już przez brata podsumowany również w tej rodzinie. Rodzina ta jednak
nie dała mi odczuć, że są przeciwko mnie. Chytry plan brata nie powiódł się
więc. Opowiedziałem wujkowi jak sprawy się miały i mają. Opisywałem to operując
faktami. Starałem się mówić obiektywnie. Jechałem po sobie i po nim. U mnie
główną rzeczą było to, że faktycznie umówiłem się z bratem, iż dorzucę mu 15tyś
złotych po sprzedaży mieszkania (czyli że podzielimy się następująco: 90tyś
brat i 60tyś ja). Zataiłem fakt, że brat okradł naszego ojca na minimum 7700zł (tyle
mam udokumentowane z historii bankowej z rachunku ojca). Dałem szansę wujkowi
na własną ocenę sytuacji. Zanim opowiedziałem mu wszystko, to twierdził że
przeważnie wina tkwi pośrodku. Jednak po całym opisie sytuacji powiedział z
uśmiechem na twarzy, że jest to moja wina. Zatkało mnie, ale wujek mówił dalej.
Jest to moja wina, bo nie piłem z rodzicami i z bratem. Dopiero zrozumiałem
sarkazm w jego słowach. Ale wujek nie przerywał. Mówił dalej że całe pokolenia
mojej rodziny piły i traciły swoje majątki, że alkohol był przyczyną wielu
tragedii a mój brat jest tego bardzo wyrazistym przykładem. Przez alkohol o
mało nie stracił mieszkania, na które komornik chciał wejść 2 dni po jego
sprzedaży. Jednocześnie bardzo cieszyło go, że ja nie piję i że mam fajną
rodzinkę (z czym zgadzam się w 100 %). Wujek pokazał mi swoje drzewo
genealogiczne (czyli również moje) oraz spisaną historię mojego rodu. Ogólnie
było bardzo miło i cieszę się że ich odwiedziłem. Na kilka dni przed
odwiedzinami brat dowiedział się, że do nich przyjeżdżam i byłem ciekawy co z
tego wyniknie (przy okazji dowiedziałem się, że jest w Holandii). I nie
pomyliłem się. W czasie rozmów z wujkiem kilkakrotnie zapewniałem go, że bardzo
szukałem kontaktu z bratem, ale On stanowczo odmawiał. Wyraziłem tylko
nadzieję, że kiedyś to nastąpi i że ja cały czas na to czekam.
Po naszym wyjeździe brat przedzwonił do wujka. To co zrobił
jednak, to była wielka bezczelność!!! Powiedział mianowicie, że to ja się
odciąłem od niego a on szuka kontaktu ze mną. Dowodem na to (tak mówił) było zaproszenie na
chrzest, które do nas wysłał. Powiedział, że moja żonka nie chciała przyjechać
i została w domu (mój komentarz: córka moja dostała wtedy temperatury i żonka została
wtedy z dziećmi w domu, co opisałem wcześniej). Wujek jest bardzo chory (4 czy
5 razy był już w stanie śmierci klinicznej z powodu dużej wady serca), ale brat
na to nie patrzy. On ma być ten dobry – nieważne jakich użyje środków. Tak
jakby wychodził z założenia: CEL UŚWIĘCA ŚRODKI. Ogarnęła mnie słuszna złość.
Obiecaliśmy wujkowi, że jeszcze raz ponowię próbę nawiązania z nim kontaktu.
Telefon miał jednak wyłączony. Przypomniałem sobie że jest w Holandii.
Przedzwoniłem do jego Kasi, przedstawiłem się
i powiedziałem że po raz kolejny chciałbym spróbować odnowić kontakt z
bratem ale nie mam do niego telefonu (w Holandii miał inny numer). Wyczułem, że
ucieszyła się i powiedziała że namówi go, aby spotkał się ze mną. Tego samego
dnia otrzymałem od niego SMS-a (wysłał go po godz. 22). Odczytałem go przed
godz. 23-cią i dużą część nocy miałem popsutą.
Oto jego treść:
Witaj.
Tu (imię brata).
Kasia do mnie dzwoniła
ze Ty do niej Dzwoniłeś. Chciałbym Ci powiedzieć bo może nie pamiętasz Ale
wtedy będziemy mogli się spotykać i zachowywać jak prawdziwi Bracia jeżeli
oddasz lub zaczniesz mi spłacać te 20 tyś które bardzo dawno temu mi obiecałeś.
Jeżeli nie będę widział jakiś ruchów na moim koncie albo jakiejś deklaracji od
Ciebie to nasze stosunki będą bez zmian.
PS Kochajmy się jak
bracia Ale liczmy się jak żydzi.
Upewniłem się, że sposób jego myślenia jest chory. Jego zawiść i
zawziętość zaślepiła go.
Dalej rości sobie prawo do większych pieniędzy po spadku. I
chyba zaczął naliczać odsetki. Przecież powiedziałem mu w dniu 05.07.2010r. że
dam mu ze spadku 15tyś na długi których narobił. Z tego
jednak trzeba było do Urzędu Skarbowego oddać 3000zł, więc tak naprawdę byłoby
to 12tyś. Na terapii skutecznie mi to wybili jednak z głowy (więcej w zakładce
"O sobie"). A tu nagle w SMS-ie pojawia się kwota 20tyś.
Brat za kilka dni będzie w Polsce, bo przyjedzie na urodziny
swojej córki. Myślę o napisaniu do niego listu – ostatniego listu.
C.d. w poście "Kolejne huśtawki (lata: 2014 - 2015)"……
Kolejny rok? ... Cóż może się doczekam aż wrócisz do pisania :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, proszę nie przestawaj pisać! Jestem Ciekaw, jak ci się układa w życiu teraz :)
OdpowiedzUsuńSorki, długo się zbierałem - ale udało się!!! Coś tam dodałem :-)
OdpowiedzUsuń