środa, 17 sierpnia 2011

Powroty...

Piękne chwile szybko się kończą. Tak samo szybko przeminął mój urlop. Cieszę się jednak, że spędziłem go dosyć aktywnie i że nie uważam tego czasu urlopowego za zmarnowany.
Na krótko jeszcze nawiążę do poprzedniego posta, ponieważ czegoś zapomniałem dodać.
Przed wyjazdem od mojego brata ciotecznego ciocia - na moje ogólne stwierdzenie, że mam nadzieję iż ktoś z rodziny poinformuje mnie, jak mój brat rodzony wyjdzie z ośrodka, znajdzie pracę itp. - powiedziała mi z dużą satysfakcją w głosie, że mój brat już z ośrodka wyszedł, mieszka w tej samej miejscowości co ja, że ma pracę, wynajął mieszkanie. Ja to już oczywiście wiedziałem bo mam inne swoje źródła, jednak byłem ciekawy kiedy ciotka mnie o tym raczy poinformować. No i łaskawie to zrobiła. Jednak coraz słabiej wychodzi jej manipulowanie faktami. Mną natomiast - mam nadzieję - nie da rady już manipulować. Chyba głównie dlatego, że jej nie ufam. Wiem, że ukrywa jeszcze kilka rzeczy przede mną, o których myśli że nie wiem, a ja jej z tego błędu nie wyprowadzam. Mnie te rzeczy nie dotyczą i po prostu przyjmuję, że nie chce o tym mówić. Nie oceniam tego bo przecież jest dorosła i jest to jej sprawa. Ja jej tylko współczuję. Znam wiele jej problemów i znam również jej sposoby manipulowania faktami, jednak chyba trochę się w tym zapętliła. Poza KLANEM rodzinnym z którym spotyka się od wielkiego dzwonu (raz na rok, może rzadziej) ma wokół tyle bliskiej rodziny, od której odgrodziła się murem. Postrzegam ją jako osobę udręczoną, stąd to współczucie. Myślę tu głównie o jej synu, ale nie tylko.
No cóż, może kiedyś dojrzeje do tego aby pogodzić się z nim i z jego rodzinką i w końcu zachowa się jak prawdziwa matka i babcia.
Jest połowa sierpnia. Już teraz cieszę się na dalsze spotkania DDA, które ruszą od września. Uważam, że dobrze trafiłem i sam po sobie widzę jakie "owoce" przynosi moja terapia. Jestem spokojny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz