sobota, 6 sierpnia 2011

Zakręty życia codziennego

Mamy lato - pora urlopów. Kilka dni temu rozpocząłem swój urlop i postanowiłem odwiedzić swojego brata ciotecznego. Mieszka On w pobliżu swojej mamy, która jest siostrą rodzoną mojej zmarłej mamy (więcej o tym w zakładkach "Mój Pamiętnik" i "O Sobie"). Ten brat jest w konflikcie ze swoją mamą, no a z moją ciocią. Jest to kobieta, którą można określić jako "Matka Polka". Uważa ona mianowicie, że jej sposób na życie jest jedyny słuszny i że jej decyzje są najbardziej trafne. Tylko że Ona chce (czytaj: wymaga), aby wszyscy żyli wg jej zasad. Każdy kto się wyłamie, jest przez nią postrzegany jako "czarna owca" i odpowiednio opisany w rodzinie, z którą utrzymuje kontakt. Ten - nazwijmy to "KLAN" - słucha tylko jednej strony, czyli strony cioci. Wiem to, bo kiedyś częściowo w tym KLANIE tkwiłem, a może zawsze chciałem, aby ciocia miała o mnie dobre zdanie. W przeszłości nieraz odczuwałem, jak to jest, jak podpadnie się cioci.
Oto kilka przykładów:
- mój ślub, który wziąłem na Jasnej Górze (czyli ok. 450 km od miejsca zamieszkania) tylko dlatego, aby nie było alkoholu i duży sprzeciw rodziny i cioci, bo wg niej tylko wydawało mi się, że rodzice piją bo z nimi nie mieszkałem (sama ciocia do dziś działa w komórce do walki z alkoholizmem),
- działka ze starym domem kupiona (wyłudzona) po cichu przed rodziną od mamy (ok. 30 arów) za marne niecałe 5000zł.
(Krótkie wyjaśnienie.
Działka ta była zapisana mamie jako spadek od dziadków (mamy i cioci rodziców). Drugą taką samą otrzymała już ciocia. Tylko że ciocia nie chciała moich rodziców obok siebie. Kupioną działkę przepisała potem mojemu bratu ciotecznemu.)

Ja jej (cioci) wtedy rzuciłem w oczy, że zachowała się jak matka, a nie jak siostra myśląc tylko o swoim synu, a olewając swoją umierającą siostrę rodzoną, i że tą śmieszną kwotę dała mojej mamie na alkohol. I status "czarnej owcy" gotowy,
- rok przed śmiercią mamy, ciocia załatwiła mojej mamie pobyt w szpitalu psychiatrycznym. W tym okresie ja drążyłem jak pomóc mamie. Byłem na kilku otwartych mityngach AA. Mówiłem tam obszernie o problemach moich rodziców. Poradzono mi, abym namówił mamę do przeprowadzki do jej i cioci rodziców, którzy właśnie mieszkali obok mojej cioci (działka ta była już przepisana na mojego brata ciotecznego). Ja wtedy błagałem ciocię aby namówiła mamę do przeprowadzki. Ciocia nie zrobiła tego i dodatkowo zabroniła mi mówić o tym moim dziadkom zasłaniając się złym stanem ich zdrowia. Ponadto powiedziała lekarzowi prowadzącemu że mama pije dopiero od niecałych 5-ciu miesięcy i oczywiście nie pozwoliła mi tego skorygować. Ja trwałem wtedy w tym "KLANIE" i nie zrobiłem nic poza tym, że dalej prosiłem ciocię o pomoc. Rok później - w 2005 r. - zmarła mama.
(c.d. o swoim urlopie w drugim poście)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz